Nie będzie w tym nic
odkrywczego, gdy powiem, że dziś podróże nie muszą być drogie. Zwiedzanie najdalszych zakątków świata
przestało być towarem luksusowym dostępnym tylko dla nielicznych. Możemy
śledzić tysiące blogów, youtubowych kanałów tworzonych przez ludzi całkowicie
pochłoniętych podróżami. Niektórzy wyjeżdżają od czasu do czasu, zaś dla innych
podróże to sposób na życie. Ja również
byłam jedną z tych osób, które z zamiłowaniem śledzą poczynania instagramowych
i blogowych podróżników. Z wielką
tęsknotą patrzyłam na kolejne przystanki map moich idoli. W skali miesiąca
pochłaniałam setki artykułów o podróżach busem, samochodem, autostopem, zaś Casey
Neistat i jego filmiki towarzyszyły mi
codziennie przy śniadaniu. Bardzo pragnęłam
takiej przygody ale… No właśnie. Ciągle było jakieś „ale”.
![]() | |
Niebieski zachód słońca na Słowenii. |
,,To świetny pomysł, ale…” –
tak właśnie zaczynała się moja odpowiedź na pomysł mojej przyjaciółki, która
powiedziała, że przecież możemy zrobić to samo.
Możemy zebrać ekipę znajomych, spakować najpotrzebniejsze rzeczy i zapas
jedzenia, zarysować plan podróży , upewnić się czy mamy nieprzeciekające
namioty i w drogę. Wtedy właśnie
pomyślałam, że pora przestać. Koniec z szukaniem wymówek. Jesteśmy młodzi,
zdrowi, mamy możliwość pracy i oszczędzenia paru groszy. Dlaczego więc nie spróbować? No i spróbowaliśmy. Wszystko zaczęliśmy organizować gdzieś w
okolicach listopada. Pomysłów było wiele, wielu kandydatów, którzy mogliby z
nami pojechać. Zależało nam, by zebrać grupę co najmniej sześciu osób, aby
koszty ładnie się rozdzieliły. Równie
ważne było dla nas to z kim jedziemy, bo przecież wiedzieliśmy, że będziemy na
siebie przez te kilka tygodni skazani.
Pod koniec roku, dokładnie 30 grudnia 2017 spotkaliśmy się w knajpie w 7
osób i tak już zostaliśmy. Wtedy
nieśmiało podzieliliśmy obowiązki, kto organizuje co. Ustaliliśmy również
wstępną trasę jaką chcemy przemierzyć i podzieliliśmy się państwami, które
zamierzaliśmy odwiedzić. Każdy miał przygotować o swoim najważniejsze
informację takie jak przepisy drogowe, waluta czy najciekawsze miejsca, godne
zobaczenia. Zdecydowaliśmy się na podróż
busem, którego byliśmy zmuszeni wypożyczyć. Sprawa okazała się nie być taka
łatwa, gdyż wypożyczalnie we Wrocławiu niechętnie patrzyły na młodych kierowców.
W końcu udało się jednak wszystko
załatwić i dopiąć na ostatni guzik. Po kilku przeszkodach zapłaciliśmy zaliczkę za samochód, więc nie mogliśmy się już wycofać. Pozostawało tylko czekać.
![]() | ||
Marzenie ciągle odkładane w czasie – wizyta w Rzymie |
15 lipca 2018 roku o godzinie
22 wyruszyliśmy w trasę. Całą noc niemal każdy
z nas nie zmrużył oka, bo ekscytacja działała jak się później okazało
bardziej pobudzająco niż włoskie espresso.
Przed nami były trzy tygodnie ciągłej trasy podczas których mieliśmy
odwiedzić Austrię, Szwajcarię, Włochy, Monako, Chorwację, Słowenię i Węgry. Na
mapie mieliśmy zaznaczone miejsca, gdzie wstępnie chcielibyśmy się zatrzymać,
jednak postanowiliśmy zdać się na los. Tam gdzie okazało się być ciekawie
pozostawaliśmy dłużej, jeżeli miejsce nas rozczarowało uciekaliśmy czym
prędzej. W ciągu jednych wakacji udało nam się pływać w krystalicznie czystym jeziorze w Szwajcarii, oglądać słynne
kasyna na Monte Carlo, zjeść Pizze w Rzymie i gulasz na Węgrzech czy skakać
z klifów w Chorwacji. W tak krótkim czasie przekonałam się jak bardzo kultura europejska jest różna, choć wydawać by się mogło, że wszyscy jesteśmy do siebie tak podobni.
z klifów w Chorwacji. W tak krótkim czasie przekonałam się jak bardzo kultura europejska jest różna, choć wydawać by się mogło, że wszyscy jesteśmy do siebie tak podobni.
Jezioro Czterech Kantonów w Szwajcarii – widok o poranku rozciągający się przed naszymi namiotami. |
Nie wszystkie chwile były tak
kolorowe, jak chciałoby się opowiadać przy sentymentalnej herbatce. Jednego
razu nasze plany zrujnował nieprzestający przez 8 godzin padać deszcz, który
zmusił nas do spania całą siódemką w jednym busie na parkingu. Innym razem potrafiliśmy pokłócić się między sobą,
wypowiedzieć mocne słowa i nie rozmawiać. Czasem mieliśmy siebie
wzajemnie po prostu dosyć. Zadziałała tu zasada im lepiej kogoś znasz, tym
łatwiej jest się z nim pokłócić. Mieliśmy jedną stłuczkę samochodową z
francuzem nie mówiącym po angielsku i jeden mandat za spanie
w nielegalnym miejscu. Pomimo wszystko było warto i wzruszam się tutaj przed komputerem, gdy przywołuję te wszystkie wspomnienia.
w nielegalnym miejscu. Pomimo wszystko było warto i wzruszam się tutaj przed komputerem, gdy przywołuję te wszystkie wspomnienia.
![]() |
Spacer wieczorową porą po Wenecji |
![]() |
Bagni di San Filippo – miejscowość uzdrowiskowa w Toskanii. Na zdjęciu gorące źródła wydobywające się z wapiennego masywu skalnego. |
To co zapewne większość z was
interesuję to fakt, ile taka przyjemność kosztuje. Osobiście uważam, że jak za
taką przygodę to bardzo niewiele.
Podliczając wszystkie koszta takie jak wypożyczenie busa, paliwo, opłaty
za autostrady i winiety, ubezpieczenie podróżne, zapas żywności zakupionej
w Polsce, posiłki jedzone od czasu do czasu w lokalnych knajpkach, atrakcje, jakie zwiedzaliśmy, płatne parkingi, okazjonalne nocowanie na campingach, wynajęcie apartamentu w Chorwacji na 3 noce, próbowanie lokalnych przysmaków na podróż wydaliśmy mniej niż 3500 zł. Oczywiście koszta można było dużo bardziej zredukować. Osobiście uważam jednak, że pomiędzy rozrzutnością
i oszczędzaniem trzeba znaleźć równowagę. Płatne campingi z dostępem do prysznica i pralki czy wynajęcie czteropokojowego apartamentu w Chorwacji były naszym kaprysem , który dodatkowo kosztował. Mogliśmy również cały wyjazd pić kawę w blaszanych kubkach i jeść na obiad konserwy, zamiast opychać się cztery dni z rzędu pizzą i wciągać espresso z porcelany. Warto jednak pamiętać, że niektórych przyjemności nie warto sobie odmawiać, zwłaszcza, gdy są to dla nas wakacje. Warto czasem rozsmakować się w innej kulturze i nie pozostawać tylko biernym obserwatorem. Podziwiam jednak wszystkich podróżniczych weteranów, którzy już zawodowo potrafią ciąć koszta swoich wypraw i ani trochę tego nie potępiam. Jak widać koszta spełniania podróżniczych marzeń wcale nie muszą być duże. Wiadomo, za taką cenę można mieć wypasione wakacje all inclusive, gdzie nie trzeba martwić się o rozkładanie namiotu w deszczu. Jednak warto zdawać sobie sprawę tego, że jest to zupełnie inny sposób poznawania świata. Nie mówię, że gorszy. Jest po prostu według mnie inny
i według mnie dużo bardziej ekscytujący i ciekawszy.
w Polsce, posiłki jedzone od czasu do czasu w lokalnych knajpkach, atrakcje, jakie zwiedzaliśmy, płatne parkingi, okazjonalne nocowanie na campingach, wynajęcie apartamentu w Chorwacji na 3 noce, próbowanie lokalnych przysmaków na podróż wydaliśmy mniej niż 3500 zł. Oczywiście koszta można było dużo bardziej zredukować. Osobiście uważam jednak, że pomiędzy rozrzutnością
i oszczędzaniem trzeba znaleźć równowagę. Płatne campingi z dostępem do prysznica i pralki czy wynajęcie czteropokojowego apartamentu w Chorwacji były naszym kaprysem , który dodatkowo kosztował. Mogliśmy również cały wyjazd pić kawę w blaszanych kubkach i jeść na obiad konserwy, zamiast opychać się cztery dni z rzędu pizzą i wciągać espresso z porcelany. Warto jednak pamiętać, że niektórych przyjemności nie warto sobie odmawiać, zwłaszcza, gdy są to dla nas wakacje. Warto czasem rozsmakować się w innej kulturze i nie pozostawać tylko biernym obserwatorem. Podziwiam jednak wszystkich podróżniczych weteranów, którzy już zawodowo potrafią ciąć koszta swoich wypraw i ani trochę tego nie potępiam. Jak widać koszta spełniania podróżniczych marzeń wcale nie muszą być duże. Wiadomo, za taką cenę można mieć wypasione wakacje all inclusive, gdzie nie trzeba martwić się o rozkładanie namiotu w deszczu. Jednak warto zdawać sobie sprawę tego, że jest to zupełnie inny sposób poznawania świata. Nie mówię, że gorszy. Jest po prostu według mnie inny
i według mnie dużo bardziej ekscytujący i ciekawszy.
![]() |
Ulewa, która złapała nas w szwajcarskiej miejscowość Krimml i ciągnęła się nieustannie przez kilka godzin aż do Włoch. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz