sobota, 26 stycznia 2019

Podsumowanie 2018 roku

 

       Zdaję sobie sprawę, że styczeń zmierza ku końcowi, zaś ja dopiero zbieram się do podsumowania mojego roku 2018. Nie mam absolutnie pojęcia czemu to tak działa, lecz za każdym razem jest mi bardzo ciężko wkręcić się w styczniowe fale. Odczuwam wtedy zazwyczaj dość spory spadek energii, marudzę jak to bardzo zimy nie lubię i właściwie zawsze o planach zaczynam myśleć w połowie miesiąca nowego roku. Nie inaczej było i teraz. Choć rok zaczął się dla mnie bardzo intensywnie, dopiero teraz czuję się na siłach aby zrobić małe podsumowanie. Uważam, że takie małe rozliczenia ze starym rokiem są potrzebne. Dla naszej głowy przede wszystkim, żeby zdrowo się tam trzymała. Możemy wtedy z dystansem spojrzeć na miesiące, które już za nami. Przypomnieć sobie co spotkało nas dobrego, czego zaś chcemy uniknąć w nadchodzącym czasie. Ponadto pomaga to w tworzeniu naszych planów (nawet tych jak to mówią palcem po wodzie pisanych) na kolejny rok.  Dlatego i ja nie mogłabym opuścić tego malutkiego rytuału.

      Długo wydawało mi się, że ten rok 2018 był dla mnie ciężki i średni. Nie byłam z niego zadowolona. Dopiero po głębszym zastanowieniu się, zauważyłam, że kiepskie były może ostatnie jego tygodnie, ale w przeciągu tych 365 dni udało mi się zrobić kilka fantastycznych rzeczy, z których w tym momencie jestem bardzo dumna. Myślę o nich i od razu maluje się na mojej buzi nostalgiczny uśmiech. Być może nie był to najlepszy czas w moim życiu, ale w końcu trzeba umieć doceniać małe rzeczy, prawda? A te, które spotkały mnie w 2018 wcale nie były takie małe.

1. Podróże

Rok 2018 był dość bogaty jeśli chodzi o zagraniczne wypady, wszystkie samodzielne przeze mnie planowane i wszystkie jak najbardziej udane. Ani jeden dzień, który spędziłam w podróży nie był dla mnie rozczarowaniem. Z okazji swoich dwudziestych urodzin odwiedziłam Paryż, któremu dałam drugą szansę i trafiony zatopiony! Stałam się zupełnie zwariowaną paryżomaniaczką. Moja druga podróż była swego rodzaju spełnieniem marzeń i pójściem śladami idoli. Razem z grupą znajomych zorganizowaliśmy nasz własny Eurotrip i przez trzy tygodnie zdobywaliśmy kolejne europejskie punkty zaznaczone na naszej mapie marzeń. Podczas tej wyprawy nabawiliśmy się bólu pleców śpiąc pod namiotami, za to zwiedziliśmy Austrię, Szwajcarię, Włochy, Chorwację i Węgry.  Chwilę przed rozpoczęciem roku akademickiego udało mi się zorganizować bardzo spontaniczny i bardzo niskobudżetowy wypad do Aten. Był to powrót do marzenia z dzieciństwa, gdyż Herkules był moją ulubioną bajką, zaś mitologia grecka najbardziej fascynującą książką.







2.  Byłam na koncercie Jacka Whita

W październiku wraz z moi tatą podjęliśmy bardzo spontaniczną decyzję. W niedzielę z okazji jego urodzin kupiliśmy bilety, w poniedziałek po południu byliśmy już w drodze na koncert. Choć tera z słucham jego muzyki zdecydowanie mniej, tak kiedyś Jack White był moim ogromnym idolem. Do tego stopnia, że w gimnazjum nosiłam czarno-biało-czerwone ubrania, bo tylko takie kolory nosiła grupa White Stripes. Wspaniale było móc wytupać rytm Sevenation Army w podłogę u boku wspaniałego faceta, jakim jest mój tata. Z koncertu nie mam pamiątkowego zdjęcia. Gwiazda wieczoru zadecydowała, że ma być to tak zwane ,,NO PHONE SHOW" co było świetną inicjatywą, pozwalającą w pełni skupić się na tu i teraz. W końcu kto by nie chciał poczuć prawdziwej atmosfery koncertu lat dziewięćdziesiątych?

3. Założenie bloga

Zdecydowanie cieszę się, że w końcu to zrobiłam. Było to moje marzenie od wielu, wielu lat. Ciągle jednak czułam wewnętrzną blokadę, wstydziłam się lub bałam... Sama dokładnie nie wiem. Jedyne za co jestem na siebie zła, to mój brak aktywności tutaj, gdyż pozwoliłam się przytłoczyć innym sprawą. Jednym z moich nowych postanowień na nadchodzący rok jest systematyczne bycie tutaj, bo widzę jak wiele radości daje mi pisanie.






4. Skończyłam z pracą, która mnie męczyła

Jednym z celów na mój poprzedni rok było kupno nowego komputera (co też udało mi się zrealizować). Potrzebowałam więc znacznej ilości gotówki, więc zatrudniłam się w dodatkowym miejscu. Restauracja okazała się być zupełnym niewypałem, przed każdą wizytą w pracy stresowałam się, noc wcześniej nie mogłam spać. Niestety atmosferę w pracy tworzą ludzie i ciągle nie umiem pojąć dlaczego jednocześnie potrafią sobie ją tak bardzo zasmrodzić. Powoli przestawałam wytrzymywać w środowisku ciągłych, uszczypliwych komentarzy, ginących napiwków, przerzucania winy, bycia zatrudnioną na stanowisko barmanki i jednoczesnym robieniu na zmywaku... Dużo można by wymieniać. Poszłam po rozum do głowy i rzuciłam to w pierniki. Troszkę stresu, że stracę płynność finansową się opłaciło, gdyż po miesiącu składania CV udało mi się dostać pracę, która mnie rozwija i z łatwością mogę łączyć ją ze studiami. 

5. Nowy członek rodziny

Pod koniec kwietnia w mojej rodzinie pojawił się nowy członek rodziny. Nazywa się Erni i jest najweselszym psem pod słońcem. Pies potrafi w domu wszystko zmienić, dzięki niemu szczególnie rozładowały się wszelkie napięcia. Bo jak można się denerwować, kiedy ktoś patrzy na Ciebie sarnim wzrokiem i merda ogonkiem, hm?




6. Decyzja o wyprowadzce 

Teraz piszę to już z nowego miejsca zamieszkania. Decyzja pojawiła się pod koniec 2018 roku i została bardzo szybko przeze mnie zrealizowana w połowie stycznia.  Jest to chyba jak na razie największa zmiana, jaka zadziała się w moim życiu. Nie powiem, że jest łatwo, gdyż ciągle brakuje mi rodzinnego hałasu, zgiełku no i (patrz punkt wyżej) zwariowanego Erniego. 



Ponadto udało mi się spełnić kilka marzeń, które już od dawna sytuowały się na mojej Bucket List. Zjadłam Pizze w Rzymie, poczułam ducha antyku wchodząc na Akropol. Ponadto kąpałam się nago w morzu przy pełni księżyca oraz obejrzałam ,,Ptaki" we francuskim kinie studyjnym... I właśnie kiedy sobie myślę, że przez te 365 dni miałam możliwość spełnić kila drobniejszych, jak również większych marzeń jestem po prostu bardzo wdzięczna za to, że miałam takową możliwość. Myślę, że pomimo wszystko rok 2018 był dla mnie dobrym rokiem, choć może nie najlepszym... Ale to nie zawody, nie potrzebuję układać tutaj rankingów. Po prostu wierzę, że bieżący będzie jeszcze lepszy, a jeśli nie to chciałabym aby był podobny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Mepriz , Blogger